Czujemy się co raz lepiej, Młodszak ma co prawda nocne przygody kaszlowe ale myślę, że po rodzimych lekach (na które nadal niecierpliwie czekamy) nadejdzie ostateczna poprawa. Na całe szczęście Mały nie ma już tej okropnej, wysokiej gorączki i możemy powrócić do codziennych spacerów, którym pogoda niezwykle sprzyja...
Dzisiejszej nocy padał taki fajny, "lekki", wiosenny deszczyk a rano wszystko było tak świeżo zielone. Gałązki bzu niemal pukają do okna mojej sypialni... już czekam na kwiaty..
To klimaty się wyrównały, bo u nas pąki bzów na podobnym etapie;-). Cieszę się, że mały wraca do zdrówka i zostaniecie. Bo wiesz cały czas czekam na relację z "hiacyntowa";-).
OdpowiedzUsuńU nas w ogródkach są krokusy, bratki, miniaturowe żonkile i powoli "wyłażą" hiacynty... ach, tez czekam na ten przepiękny park :)
OdpowiedzUsuń