Choć "może" tego nie widać, jestem tu codziennie i chociaż nie zostawiam po swoich wizytach "śladów" to intensywnie uczestnicze w blogowym życiu podczytując, podglądając, zachwycając się w wielu przypadkach osiągnięciami opisywanych pociech jak również zdjęciami, obrazami, słowami, wspomnieniami. Zastanawiam się również, tak przy okazji, jak Wy, blogowe mamy, godzicie życie rodzinne z zawodowym i blogowym. Mnie to jakoś ostatnio nie wychodzi (ale to pewnie dla tego,że nie posiadam w tej potrójnej dziedzinie żadnego doświadczenia, bowiem do tej pory łączyłam jedynie sfery rodzinną i wirtualną, które głęboko do siebie przenikały i korzystając z przywileju dłuuuugaśnego urlopu wychowawczego, pisałam o tym co dzieje się w moim domowym ognisku) ale będę się starać, choć pewnie nie będzie to się odbywać z taką częstotliwością jak do tej pory.Kilka dni temu przed wejściem do przedszkolnej sali mojego Starszaczka czekała na mnie "notka" informacyjna o konkursie plastycznym, w którym, oczywiście, postanowiliśmy wziąć udział (w ostatnim takowym wygraliśmy łakocie, więc motywację mamy niesamowitą :p) ale z braku czasu jakoś tak nam się odkładało wykonanie "patriotycznego projektu" aż dzisiaj dopadł nas termin "ostateczny", więc na dobre zabraliśmy się do pracy. Techniką "wielce mieszaną" (wyrywanki, wyklejanki, papier kolorowy, papier "naklejkowy", kredki, pisaki, plastelina, nożyczki, kleje a nawet pamiątkowa, wakacyjna pocztówka z nadmorskim piaskiem zamkniętym w przezroczystym pudełku) stworzyliśmy mapę Polski z wyraźnie zaznaczonym pasmem górskim, dwiema ważnymi rzekami (które Starszak potrafi odpowiednio wskazać i nazwać), z mocno zaakcentowanym motywem plażowo-morskim (ze względów sentymentalnych) i wskazaną lokalizacją mieszkaniową. I nie ma zupełnie znaczenia, że literki troszkę koślawe, bo przecież najważniejsze, ze samodzielne ani to, że mapa tak jakoś za mocno kwadratowa, bo jak tu wyklejać "góry" kolorowym papierem "na zakrętach" i nawet (jak dla mnie bo dla Chłopca to jest niesamowicie ważne) , nie ma znaczenia czy ta praca zajmie jakieś miejsce w owym konkursie (a jeśli nawet zajmie, nie ma znaczenie które) bo spędziliśmy dobry, wspólny wieczór... nagroda "domowa" będzie i tak, bo należy się za sam zapał, oddanie, wytrwałość.
No, no co za mały Artysta rośnie!!!
OdpowiedzUsuńJa też teraz jakoś tak mniej czasu na blogowanie mam ;-).
Staramy się "plastycznie" żeby nie było wstydu :) Jakoś nie zauważyłam, że masz mniej czasu, cały czasu Was jakieś nowości a jeśli nawet to przynajmniej nie wpadasz na obce samochody :p
OdpowiedzUsuńWięcej skupienia Moje Panie :) Ale blondynka za kierownicą :) Dobrze że TAXI wyrozumiale :) A małż wyrozumiały :P
OdpowiedzUsuń