poniedziałek, 5 lipca 2010
"Kapuśniakiem" w niewyspanie...
Dzisiaj będzie krótko i bez obrazków. Dzidziuch, hodowany przez nas w atmosferze radosnej miłości, popełnił dzisiejszej nocy zamach na sen mamusiny i w ten o to sposób "chodzę na rzęsach" wokół mojej wesołej trzódki i ledwo się trzymam na nogach :( No cóż, taki los Rodzicielki, posiadającej nieletniego ssaka, o którym natura przypomina sobie bezwzględnie i wyrzyna zęby mleczne nieodzownie i w przypadku tego osobnika niemiłosiernie boleśnie. Tak więc sen zostaje nieustannie zakłócany szlochem i łzami, tuleniem i kołysaniem a także niestety płaczliwymi spazmami, kaszlem i wymiotami. Och, mój ty mały Groszku, co ja bym oddała za ten twój ból...gdybym tylko mogła te bolesne doświadczenie przeżyć za ciebie zrobiłabym to bezzwłocznie, żeby tylko na tym twoim uroczym pyszczku nie widzieć grymasków i szklistych, nieprzytomnych ze zmęczenia oczynek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz