czwartek, 22 lipca 2010

Spełnianie marzeń...cz.III (ostatnia :))

Dzisiaj przybiegnę myślami do Paryża już tylko na chwilkę. Miałam okazję zobaczyć go nocą i powracam do tych widoków w myślach i na zdjęciach. To było cudowne przeżycie tym bardziej, że u mego boku był najwspanialszy mężczyzna jaki tylko mógł być, mój ukochany Małż...a Stonka grzecznie spała w hotelowym pokoju, dzięki kochanej "opiekunce" w osobie ciotki O. Dzięki niej mieliśmy okazję pobyć sami w tym romantycznym mieście. Spacer wzdłuż Sekwany, odpoczynek na Polach Marsowych i zapierający dech w piersiach widok "Żelaznej Damy Paryża" oświetlonej po sam czubek a niekiedy migoczącej ferią błyszczących lampek (co niestety nie udało się uwiecznić aparatem ale w pamięci wyryło się na zawsze), tak dla takich widoków warto żyć...
A później powrót do hotelu, gdzie światło zaokiennego neonu odbijało się tylko łagodnie na twarzyczkach naszych chłopców, śpiących niekoniecznie w swoich łóżeczkach (Starszak wykorzystał możliwość spania na "miejscu taty") i ten spokojny oddech Dzidziucha słyszalny wśród czterech cichych ścian...dla niego, to była kolejna wycieczka przy boku rodziców, a dla Starszaka pierwsza świadoma wyprawa w kierunku poznania wspaniałego świata, z której powróci z małą metalową repliką jedynej w swoim rodzaju Wieży...cieszę się, że to my Rodzice możemy pokazać naszemu małemu Chłopcu takie piękne miejsca i uczestniczyć razem z nim w przeżywaniu po raz pierwszy takich nie powtarzalnych emocji i widzieć je w jego pięknych, błękitnych oczach...
Do zobaczenia Paryżu...bo na pewno to nie było nasze ostatnie spotkanie...:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz