sobota, 22 lutego 2014

Manualnie, naturalnie...

Zawsze lubiłam prace ręczne: szycie, szydełkowanie, "robienie" na drutach, składanie, klejenie, wycinanie, majsterkowanie... i choć teraz nie zawsze mam czas chętnie oddaję się wszelakim robótkom, co mnie uspakaja i pozwala zaspokoić potrzebę tworzenia :) Wszelkie meble, które posiadam poskręcałam własnymi rękoma (oczywiście, przy użyciu odpowiednich narzędzi, bo żeby nie było, że tak całkiem samodzielnie :P), czasami korzystając jedynie z pomocy jakiegoś silnego mężczyzny ze względu na gabaryty, nie stronię od układania paneli, kafelków czy też fugowania (zdarzyło mi się to nawet robić będąc w ósmym miesiącu ciąży ze Starszakiem, za co dostałam głośną i słuszną "reprymendę" od Małża, jednakże fugi trzymają się do dzisiaj i wyglądają co najmniej jakby położył je dobry fachowiec), wszelkie prace domowe tak zwane "typowo męskie" nie stanowią dla mnie problemu a jedynie małe wyzwanie. A jeśli nie mam właśnie na "tapecie" (tak, tak... tapetowanie też ogarniam) jakiegoś większego wyzwania zajmuję się tymi bardziej przyziemnymi. Uwielbiam manualne zabawy z moimi Chłopakami. Bardzo często oddajemy się wspólnemu tworzeniu dlatego też wcale się nie dziwię, jak co chwilę mój ukochany Starszak przybiega ze szkoły z radosną nowiną, że właśnie zgłosił się do kolejnego konkursu, gdzie trzeba coś własnoręcznie stworzyć. Pomagam mu w trudniejszych elementach, nadzoruję, podpowiadam, zachęcam... a później cieszę się z wyników. Tak właśnie powstał tekturowo-futerkowy kot, za którego Dziecię otrzymało nagrodę (grę logiczną) i dyplom zajmując pierwsze miejsce w szkolnym konkursie.







A jeszcze przecież świąteczny czas co roku skłania do jakiejś domowej działalności (tak wiem, dawno nie pisałam, więc i tym nie zdążyłam się podzielić) i w ten oto sposób Starszak stał się laureatem międzyszkolnego konkursu na najładniejszą ozdobę świąteczną, gdzie zajął pierwsze miejsce w kategorii drugoklasistów. Napracował się niezmiernie i bardzo ucieszył z wyróżnienia i nagrody (dyplom i bidon).



I pewnie stąd u mnie na blogu taka cisza :) "Bawiłam" się w tworzenie a nie pisanie... teraz muszę nadrabiać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz