wtorek, 23 października 2012

Dzień Edukacji Narodowej...

Październik był w mym domu miesiącem intensywnym, zabieganym, pracująco-wypoczywającym, podczas którego starałam się odpędzić od domostwa i domowników choroby wszelakie, co by przy takiej a nie innej pogodzie, nie zamieszkały u nas (i nawet jakoś się udało uchronić Szarańczę, Małża i mnie osobiście przed gorszymi zarazami niźli katar). Miesiąc ten był wyjątkowy również z tego względu, że potomność po raz pierwszy doświadczyła tzw. Dnia Nauczyciela, szczególnie odnosi się to egzemplarza starszego, gdyż po raz pierwszy doświadczał tego dnia w szkolnych murach.   

Dzieć Młodszy ruszył do placówki uzbrojony w wielkie pudło pralin, dzieć Starszy przyłączył się do współtowarzyszy klasowych i obdarował swoje nauczycielki miłym dla oka i praktycznym w szkolnictwie prezentem. Uczestniczył w uroczystym apelu a później okupował swój własny pokój domowy, bowiem dnia tego lekcje się nie odbyły. Było wręczanie kwiatków i prezentów dla nielicznego jeszcze ( na szczęście dla rodzicielskich kieszeni) grona pedagogicznego, w którym prym wiódł nie kto inny jak mój Starszak, były konkursy w których brał udział i jak widać chętnie zgłaszał się do wszelakich form aktywności...




A tu dzisiaj ku potomności, na wieczną pamiątkę, pierwszy upominek edukacyjny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz