niedziela, 21 października 2012

W telewizji...

Zniknęłam ale tylko dla tego, że pogoda rozpieszcza nas niemiłosiernie, więc nie przebywamy w domu zbyt często, pochłonięci wykorzystywaniem wiosenno-letniej aury bywamy więcej "na łonie", stąd też wpisów mniej i obecności mojej w ogóle. Ale muszę uzupełnić pewne braki bo mi się chronologia całkowicie poplącze.

Jak już wcześniej pisałam moje Starsze dziecię "poszło" do szkoły. Co się łączy z rozpoczęciem roku szkolnego poprzez siedmiolatka? A no z pierwszymi zadaniami domowymi, pierwszymi zgubionymi przedmiotami mniej lub bardziej cennymi (raz pada na bluzę z kapturem, raz na strój gimnastyczny, raz na piórniki, których dziecię posiada sztuk dwa i z oboma codziennie maszeruje do placówki, a czasem nawet na pierwszy, mocno osobisty dokument, jaki stanowi legitymacja szkolna, która zdołała zniknąć już dwukrotnie i po dwukrotnym, "cudownym" odnalezieniu zasiadła w specjalnej kieszonce plecakowej (aż do ponownego zniknięcia zapewne:)) i z pierwszymi wyjściami klasowymi. W poprzednim poście opisałam wyjście do teatru lalkowego, tym razem padło na regionalny oddział telewizji polskiej. Tym razem "błysnął" Małż, nie dość, że zorganizował wyjście dla całej klasy Starszaka, współtowarzyszył w owym wyjściu to nawet uwiecznił co nie co aparatem, więc mogę się z Wami podzielić nawet obrazem z tego wydarzenia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz