poniedziałek, 3 stycznia 2011

Zwykły...niezwykły...

Co najbardziej mi się podoba w tym Nowym Roku? Prozaicznie - normalność... to, że Małż wychodzi rano do pracy, moi chłopcy budzą mnie wspaniałymi całusami, mamy czas na przytulanki i leniwe "pościelowanie" gdyż nie gonią nas żadne terminy a obowiązki nie są kierowane czasem. Podczas drzemki Dzidziucha (na szczęście ten moment niezmiennie istnieje w naszej codzienności :)) przygotowuję obiad i prowadzę tzw. normalne, domowe życie... A potem następuje najfajniejszy moment dnia... Małż wraca do domu (to naprawdę niesamowite, zważywszy na to, ze mój Największy Chłopiec już dwa lata pracuje w innym kraju) i możemy resztę dnia spędzić całą rodzinką. Wspólne popołudnia i weekendy to to, za czym chyba najbardziej tęskniłam i czego na co dzień najbardziej mi brakuje... i chociaż w Holandii tak na prawdę już zaraz po Sylwestrze, zapachniało wiosną (stopniał śnieg, w ogrodzie zazieleniła się trawa i krzaczki, a na magnolii i bzie pojawiły się pąki !!!) i nie możemy zabrać chłopaków na sanki (może nadrobimy to w Polsce, bo z tego co wiem, tam jeszcze są możliwości do "białego szaleństwa") to i tak wychodzimy na spacery i wspólnie po prostu jesteśmy... doceniam powtarzalność i zwyczajność dnia codziennego, zapamiętuję, chłonę wszystkimi cząstkami ciała, próbuję zatrzymać na zawsze... bo wiem jak bardzo może jej brakować...:)



A na spacerze odnajdujemy cuda... wesołe pingwinki na poświątecznym parapacie czy krzaczek bukszpanu przycięty na wzór małeg miśka...:)


Cudowny plac zabaw, na którym Starsze Chłopaki mogą poszaleć a wyścigi na "moście" linowym są powodem do radości, uśmiechu... a nawet "spotkanie" z wielką, kolorową, świecącą naczepą tira... to co Średnie Chłopaki lubią najbardziej...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz