wtorek, 25 października 2011

Starszak oficjalnie jest starszakiem...

"Dziś jest nasze pasowanie
Są tu nasze drogie Panie
Już od dzisiaj przyżekamy
Że przedszkole pokochamy
Co dzień bawić się będziemy
I jedzonko ładnie zjemy
I uśmiechem przywitamy
Przychodzące po nas Mamy"



Blogger zrobił mi wczoraj wieczorem przykrego psikusa i wszystko co udało mi się napisać na bieżąco, na gorąco, z emocjami jeszcze świeżutkimi zniknęło gdzieś w cyber przestrzeni i dzisiaj pisać "zmuszona" jestem od nowa. A co takiego stało się wczoraj, że pomimo wysoce napiętego grafiku, zasiadłam po pracy ( po domowych obowiązkach i położeniu mojej kochanej Szarańczy spać) do komputera żeby poczynić pamiątkowy wpis... Otóż moje starsze dziecię oficjalnie zostało nazwane Starszakiem! Dostąpiło zaszczytu wstąpienia w szereg braci najstarszej grupy przedszkolaków. Zerówka przedszkolna była dla nas nie lada wyzwaniem, ze względu na nowy system edukacyjny (mamy przedszkolaków wiedzą o czym mowa - limity godzinowe, umowy, aneksy, zajęcia dodatkowe, podstawa programowa...itd.), ze względu na mój powrót do pracy przy nieobecności (niestety) Taty, ze względu na "nowy system" opieki nad Młodszakiem ale z dnia na dzień co raz bardziej utwierdzam się, że podjęliśmy słuszną decyzję. Na początku września (a nawet już w czasie wakacji) mieliśmy wiele wątpliwości (ja i Małż) jak to będzie, czy może lepiej posłać Starszaka do szkoły... ale teraz wiem, że pozostanie w przedszkolu było świetnym wyborem. Tym bardziej, wiem to, kiedy patrzę na mojego Starszaka jak angażuje się w występy, jak z dumą przyjmuje dyplom z rąk Pani Dyrektor, jak z radością patrzy na niewielki upominek... i wiem, że w szkole też będziemy podobne wzruszenia tylko liczę na to, że do tego czasu pozbędziemy się problemów logopedycznych (jesteśmy na jak najlepszej drodze, bo na ostatnim spotkaniu "udało" nam się odnaleźć niedostępną do tych czas literkę "r") osiągniemy stabilizację emocjonalną (rozstaw emocji sześciolatka od euforii do rozpaczy potrafi nastąpić niemal jednocześnie z powodu jednego słowa, czy fragmentu zabawy) lub po prostu wejdziemy na jej wyższy poziom a przede wszystkim damy sobie (na wzajem) swobodny czas na dorastanie, bez żadnych przyspieszeń i wymuszeń. Jestem zwolennikiem tego, że dzieciństwo ma swoje prawa i pragnę aby dla moich dzieci ten czas był jak najbardziej niewinny i beztroski. Taki jak te wczorajsze występy. I niby było poważnie (te miny skupienia w trakcie deklamacji), odświętnie (to sprawiły "galowe" stroje) i z całym tym wzruszającym zacięciem to jednocześnie było śmiesznie (te cudowne, dziecięce przejęzyczenia), barwnie i wesoło. Jestem niezwykle dumna z mojego Starszaka tym bardziej, że stanowi niesamowity wzór do naśladowania dla Młodszaka, który już za tydzień również stanie w szeregu rówieśników w swojej własnej placówce. Och... i czekają mnie kolejne wzruszenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz