poniedziałek, 20 czerwca 2011

832 km w 8 godzin...

Czasowo zmieniłam miejsce zamieszkania. Jesteśmy u Małża. Podróż, choć długa, minęła nam szybko i bez niespodzianek. Chłopaki, jak zwykle zresztą, byli świetni, jedli "w drodze" bez grymaszenia, na postojach załatwiali "co trzeba" niemalże na zawołanie, ganiali po trawnikach a z buziolków nie schodził uśmiech. Uniknęliśmy płaczu, kłótni, fochów były za to tańce, raczej górną częścią ciała ze względu na umieszczenie w fotelikach, ale jednak, śpiewy i naprawdę dużo śmiechu. A teraz dzieciaczki grzecznie już śpią w swoich nowych-starych łóżeczkach, my szalejemy na necie i zażywamy odpoczynku bo zdecydowanie się nam należy... Pozdrawiam Was zatem serdecznie moi szanowni Podczytywacze z nieco odległej krainy tulipanów, rowerów, wiatraków i wszędobylskich kanałów (rzecznych oczywiście) i do niedługiego napisania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz