czwartek, 15 grudnia 2011

Atak Klonów...

Zaniedbuję niemalże całkowicie życie blogowe ale wytłumaczeniem może być jedynie to, że czas uzyskany w ten sposób poświęcam całkowicie i doszczętnie dla moich Chłopców. Ostatnio całkiem przypadkowo, zupełnie nie świadomie i jak się okazało niezbyt drogo sprawiłam mojemu starszemu dziecku wielką frajdę. W przedszkolu Starszaka ogłoszono bal przebierańców w połączeniu z wizytą Mikołaja, Dzieć przeżywał ową sytuację niezwykle mocno. Postanowiłam zrobić wszystko, żeby spełnić dziecięce fantazje, nadzieje i marzenia. Wiedziałam "kim chciałby być". Szukałam, przeglądałam, próbowałam dopasować znalezione do nadwątlonej, zbliżającymi się świętami, zasobności portfela. Było ciężko ale się opłacało :) Uśmiech na twarzy Starszaka, za pewną znaną reklamą, bezcenna a ja obwołana Najlepszą Matką Świata. I choć trudno w to uwierzyć, na zdjęciach widnieje mój Syn :)Moje starsze Dziecko stało się na jedno popołudnie szturmowcem z Gwiezdnych Wojen, był zachwycony i dumny, bo wzbudzał zachwyt. Bawił się świetnie, dostał "tematycznie" podobny prezent od Mikołaja. Fajny dzień spędziliśmy. I jednego czego tutaj mi brak to zdjęcie Młodszaka w tej masce. On też chciał być wojownikiem Star Wars i biegał w niej z okrzykami " Dzidzia Klon, Klon Dzidzia!!!". Był przesłodki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz