sobota, 17 grudnia 2011

Noc Mandarynkowych Lampionów...zdążyłam

Zdążyłam, nie wiem nawet jakim cudem mi się udało (a może to już ten słynny cud świątecznej Nocy?), zrobiłam Mandarynkowe Lampiony, uwieczniłam na zdjęciach i wysłałam pod wskazany adres, żeby dopełnić bożonarodzeniowej tradycji i stać się częścią lampionowego kolażu. I jestem TAM obok innych przepięknych zdjęć. W całym tym swoim zabieganiu poczułam przypływ świątecznych emocji dzięki trzem, niewielkim owockom, których zapach wypełnił cały dom. I chociaż czasu coraz mniej a pracy i rzeczy do przygotowania jakby coraz więcej to poczułam spokój i ogarniającą mnie świąteczną atmosferę. A oprócz lampioników popełniam ozdoby świąteczne z wykorzystaniem produktów spożywczych (zdjęcia już wkrótce, chociaż z pominięciem momentów "przed", bo jakoś tak w wirze tworzenia zapomniałam o fotograficznym uwiecznianiu procesów twórczych i raczej pozostaje mi jedynie efekt "po"), czekam na dzień wolny aby dać Starszakowi do łapek farbę w sprayu i patrzeć jak coś co zrobiłam ja nabiera dzięki niemu, przepięknego dziecięcego charakteru. I trwać w zaskoczeniu jak nie wiele potrzeba by małe oczka zaświeciły szczęśliwym zaskoczeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz