czwartek, 14 marca 2013

Zmiany...

"- Franiu, kogo słuchasz bardziej mamy czy taty?

- mamy 

- A dlaczego?

- Bo mama więcej mówi " :)

... a kiedy matka mówić nie może (nie żeby nie chciała albo nie miała o czym, co to to nie, niedyspozycja fonetyczna wynika z choróbska, które ni rusz nie odpuszcza) matka pisze... i teraz tylko pozostaje kwestia, czy matka ma o czym pisać. Bo myśli jakieś takie nie ogarnięte i nieuczesane, więc mogłoby się zdawać, że doszło do jakiejś zamiany (podmianki) autorki tego tworu jednakże oświadczam, że nic takiego nie miało miejsca. Od jakiegoś już czasu zastanawiałam się mocno nad istniejącą formą mojego internetowego pamiętnika i powoli skłaniałam się do zmiany. Dotychczasowa forma chyba co nie co mi się przejadła i pewnie dlatego znikałam na takie długie momenty... Codzienna rzeczywistość jest interesująca ale nie w takim stopniu w jakim chciałabym się tutaj dzielić. Dziecięce życie biegnie tak szybko, że nie nadążam utrwalać wszystkiego co bym chciała, ciekawe, śmieszne, "szokujące" wyznania i "teksty" Szarańczy są tak częste i tak nierzeczywiste, że zamieszczanie ich tutaj jest niemal niemożliwe, a przy tym wydaje się jakby wyrwane z kontekstu i takie jakieś "nie zaczęte i nie dokończone". Nie mam pamięci do tych ich niesamowitych wywodów, do zapamiętania tych słówek, które stanowią kwintesencję wypowiedzi i choć się staram ogromnie to już wielokrotnie w tej kwestii poległam, i jestem na dobrej drodze żeby całkowicie owych prób zaniechać, więc automatycznie musiałam zacząć się zastanawiać co dalej? Pisać, nie pisać? Ale jak tu nie pisać jak Oni już słuchać nie mogą (nie chcą). W pisaniu zatem nie mam zamiaru ustawać, jednakże forma pisania zmienić się musi nieodzownie. Codzienność nie będzie opisywana, od tego odejdę, ważne wydarzenia rodzinne jak najbardziej będą miały tutaj swoje miejsce, przemyślenia, refleksje, poglądy... to będzie wiodło prym. Czy odnajdę się w tej formule? Czy znajdę posłuch i zainteresowanie? Nie wiem ale na razie nie będę sobie tym głowy zaprzątać. Co ma być to będzie. Zaczynając pisać nie wiedziałam w jakim kierunku zmierzam, nie wiedziałam czy przekaz będzie przejrzysty, czy znajdą się ludzie którzy będą chcieli to czytać? Moje życie od momentu powstania tego blogu uległo wielkiej zmianie, a zmiany będą postępować nadal, nie zatrzymały się i idą do przodu, dlatego ja też zmierzam do przodu, potykając się czasem, zawracając, dokonując mniej lub bardziej trafnych wyborów... i o tym tu będzie. O mnie i o moim życiu, w takim stopniu jakim będę mogła i chciała się ze wszystkimi podzielić :) Powodzenia. Dla mnie i dla Was (bo wierzę, że ktoś pozostanie i w nowej odsłonie odnajdzie coś dla siebie).     

3 komentarze:

  1. W takim razie do przodu... z jak najmniejszą ilością potknięć :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. ja wiernie kibicuje i niezaleznie w jakiej formie chetne poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo się cieszę, nie zostawiałaś "śladów" i myślałam, że już nie czytasz :)

      Usuń