niedziela, 8 maja 2011

"Tu na razie jest ściernisko"...

... tak mi się piosenką Golców poleciało. Dlaczego? Otóż odwiedziłam miejsce, które dobre kilka lat temu mijałam niemal codziennie w drodze do pracy, miejsce które zupełnie nie nadawało się na rodzinne wypady, zdarzało mi się w nie "zapuszczać" kiedy potomstwo było mobilne raczej przy pomocy kółek w wózku a moja przyjaciółka zamieszkała nieopodal. Tamtejsze nasze wyprawy w te rejony wiązały się z nieustannym lękiem o latorośle, które pojawiały się u nas regularnie czerwiec 2005, czerwiec 2006, sierpień 2008, sierpień 2009 - w 2008 była przerwa i czas na zastanowienie, która z Nas pierwsza zdecyduje się na następne :), pilnowaniem szukających przygód co raz większych ludzi oraz szybką przebieżką w celu dotarcia do celu, który znajdował się po drugiej stronie... W owym miejscu bowiem (w środku miasta wojewódzkiego, w centrum dużego osiedla mieszkalnego, za rogiem rodzinnych ogrodów działkowych, pośrodku nie wielkiego acz kolwiek lasku) znajdowało się dzikie wysypisko śmieci, połączone "cudnie" przez okoliczne warunki naturalne z nieco zaśmieconym i niezbyt ładnie pachnącym "strumyczkiem" różnego rodzaju kanałami, studzienkami i tym podobnym wyposażeniem. Jedynym wytłumaczeniem mojej bytności w tych okolicznościach był fakt, że była to najkrótsza droga łącząca dom moich Rodzicieli i miejsce wskazane mi przez pracodawcę do odbywania obowiązków służbowych, a później już z moją serdeczną M. i naszą kochaną Szarańczą była to droga na zieloną polanę... a tam to już było miło i bezpiecznie.

M. i jej dwie małe eMki, z blogu majaizgraja, zaprowadziły mnie i chłopców w dotychczasową "strefę śmieci", na której dokonała się przecudnej urody transformacja. Powstały piękne alejki, trasa rowerowa, romantyczne zakątki, ławeczki, kamienne parkany... po prostu inny świat. Spędziłyśmy wspaniałe, słoneczne i radosne popołudnie, na zdjęciach przedstawiłam nasze "gospodynie", moich "rozrabiaków", dzieciaki w wersji Młodszej i Starszej. Zabawa była przednia, jak widać zresztą. Myślę, że teraz, korzystając z ładnej pogody będziemy mogły częściej się tam spotykać, obserwować poczynania ekip remontowo-wykończeniowych (chciałam, nie wiem dlaczego, napisać wykańczających ale to nie byłoby odpowiednie słowo :)), korzystać z dobrodziejstw miejsca, w które zmieniło się nasze śmietnisko (ściernisko) i ciszyć się, że jednak w naszym mieście coś się dzieje, ktoś myśli o ludziach i dla ludzi... a dzieciarnia może się bawić bezpiecznie i radośnie w przystosowanych do tego warunkach a nie w niebezpiecznej prowizorce. Madzik fajnie,że odkryłaś na nowo to miejsce i podzieliłaś się nim z nami... Do kolejnej wyprawy :)

1 komentarz: