sobota, 26 czerwca 2010

Cujik...

Zwiedzamy...
Małe miasteczka mają w sobie nieodparty urok, tym bardziej jeśli są otoczone błękitną wstęgą rzeki. Starszak cieszy się gdy nieopodal nas przepływa po brzegi wypełniona barka lub prom "zapakowany" samochodami, jak mało potrzeba by wywołać na jego twarzy uśmiech :)
Wąskie uliczki, donice wypełnione kolorowymi kwiatami, górująca nad miasteczkiem wieża zabytkowego kościoła...i żelazne grodzie obronne wałów przeciw powodziowych...woda nie ma szans...szkoda, że w Polsce nie ma na to ani środków ani pomysłu, bo dzięki temu tak wielu ludzi miałoby spokojniejsze życie. Tutaj fala powodziowa zostaje odgrodzona od miasta żelazną bramą dając mieszkańcom spokój i normalność. Cudne i straszne zarazem...


No i jeszcze te straganiki z różnościami...i uśmiech Starszaka na widok drewnianych wróbli...bezcenne (jak mówi pewna reklama :P)


1 komentarz: