poniedziałek, 28 czerwca 2010

Wielkie czereśnie i niespodzianki na spacerze...

Uwielbiam lato, upały mnie napędzają, choć pot się leje strumieniami mi tam jest dobrze :) Chłodzę się jak umiem, chlapię się z chłopcami w ogrodowym baseniku, popijam lemoniadę, zajadam się lodami...no i nie gotuję obiadów. Tak, tak...taka ze mnie zła matka, ale po co gotować jak można korzystać z darów natury...Dzisiejsza dieta została oparta na ogromnych, słodkich i soczystych czereśniach :) Mogłabym jeść tylko je...


Ogromne, soczyste owoce to mój ulubiony "letni" owoc. Jem je przez cały sezon, a resztę roku po prostu...za nimi tęsknię :( Wygrywają u mnie nawet z powszechnie uwielbianymi truskawkami, nic na to nie poradzę tak już mam, dlatego z łezką w oku wspominam lato 2005 - szczęście z powodu narodzin Starszaka było zakłócone jedynie nie możnością jedzenia tego wspaniałego owocu - mamy karmiące rozumieją :) A ja w tym roku doceniam to, że Dzidziuch przestał być mamusiowym ssakiem przed czereśniowym sezonem. Dzięki Ci synuś.

Leniwe poranki spędzam w przydomowym ogródku lub na niedalekich spacerach a na każdym z nich odnajduję jakiś uroczy zakątek, który wprawia mnie w zachwyt i poprawia i tak wyśmienity nastrój...tak jak na przykład te urocze, gliniane króliczki...



...albo przepiękne, stylizowane latarenki, które uwieczniłam specjalnie dla cioci M. szkoda że jej tu nie ma, bo ja już nie wiem co fotografować a na co po prostu się patrzeć...


1 komentarz:

  1. Oj piękne piękne te latarenki, u nas też już takie się pojawiły tylko póki co cena zabija, a to coś z serduszkiem tam z tyłu też ładne choć nie wiem co to. Czereśniami się dziś też objadałyśmy, z ogródka dziadka, może nieco mniejsze ale słodziutkie i soczyste.

    OdpowiedzUsuń