wtorek, 22 czerwca 2010

W podróży...

Ośmio godzinna podróż z uroczym aczkolwiek kręcącym się i marudzącym niemiłosiernie pięciolatkiem oraz z przeważnie śpiącym dziesięciomiesięczniakiem jak nic zakończyłaby się katastrofą gdyby nie fantastyczny spokój rodziciela płci męskiej, który w ułamku sekundy potrafił zainteresować widokiem za oknem Starszaka oraz ukoić łzy Dzidziucha kolejną porcją pożywnego deserku tudzież pićka. Tatko, który przez ostatnie miesiące dosyć rzadko i niezbyt intensywnie uczestniczył w życiu swojej małej trzódki z pełną powagą odpowiadał na nieustające pytania, wykazywał się w podróży ogromnymi pokładami cierpliwości a przy tym bezpiecznie, sprawnie i szybko przemieszczał się rodzinnym wehikułem w zaplanowanym kierunku. Trzy nadprogramowe postoje, umazane buziaki i chrupki ryżowe w skromnym owłosieniu kształtnej główki Dzidziucha ni jak nie psuły mu humoru...
I wtedy to właśnie po raz kolejny uświadomiłam sobie jak dobrze mieć przy sobie takiego fajnego Ktosia, kto pogodą ducha i szerokim uśmiechem rozwiąże każdy problem i usunie każdy smuteczek...Fajnie razem podróżować, nie tylko po Holandii ale i w ogóle przez życie :)
Jak w każdej "drodze" także i u nas znalazły się świetne momenty kiedy chłopcy na przykład bawili się w bawialni "na postoju" albo wtedy kiedy "zmordowani" monotonią widoków i jednostajnością dźwięku samochodowego silnika "padali" jak przysłowiowe kawki a my mieliśmy czas żeby spokojnie, bez ich udziału porozmawiać - cudowne uczucie :)
No i jeszcze mały drobiazg...bukiet pachnących, białych frezji...("ciociu" M szkoda ,że jesteś tak daleko, bo ich zapachu nie sposób ci przesłać)...na komodzie, w sypialni...no i nic więcej mi nie trzeba...jeden zimowy i dwóch letnich przy boku - pełnia szczęścia :)


I w ten o to dziwny sposób (treść jakby wyrwana z kontekstu i oderwana całkowicie od rzeczywistości) zainicjowałam istnienie tego miejsca, tego wirtualnego pamiętnika o mnie, moich Synach i ukochanym Małżu. Bez słowa wstępu, przywitania, słowa wprowadzającego. No cóż, podyktowane to było prawdziwym impulsem i całkowicie impulsywnie zaistniało w czaso-przestrzeni. Wyjaśnienia skąd się tu wzięłam, w jakim celu i po co planuję tu pisać zamieściłam w osobistym profilu po prawej stronie, tuż pod osobistym wizerunkiem. Mam nadzieję, że to wystarczy a ja będę w spokojności swojego umysłu mogła oddawać się pisaniu a nie wyjaśnianiu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz