sobota, 7 sierpnia 2010

Eindhoven i Kermis...

Korzystając z wolnego dnia (dla Małża oczywiście, nie dla mnie :p) postanowiliśmy ruszyć na kolejne zwiedzanie i poznawanie okolic...chociaż tutaj trudno określić dokładnie najbliższą okolicę, gdyż wszędzie jest blisko...naprawdę, sprawdziłam :) Tym razem padło na malownicze miasto Eindhoven, po którego deptaku "zdeptaliśmy" ładnych parę godzin i wśród wielu budynków, barów, kawiarenek, kościołów odkrywaliśmy małe cuda, z których największą frajdę sprawiły mi kamienno-metalowe ptaszyska i gdyby nie czekająca na nas "wielka atrakcja" (niespodzianka dla Starszaka) pewnie przesiedziałabym przy nich jeszcze kilka godzin, bo choć pokraczne i w sumie nie koniecznie urodziwe, zauroczyły mnie całkowicie...:)

W Eindhoven tego dnia co prawda "przelatywał" przelotny kapuśniak, ale Małż zaplanował dla nas wszystkich (wspominałam, że w tym tygodniu kompanem naszych wypraw jest mama Małżowa? Jeśli nie, to to jest na to dobre miejsce) ale szczególnie dla Starszaka wspaniałe atrakcje...7 sierpnia to dzień Kermisu, czyli zabawy, hulanki, swawoli...Wesołe miasteczko ogromnych rozmiarów, którego atrakcje można było w większości podziwiać z oddali (ze strachu oczywiście :)) ale i do niektórych dołączyć radośnie...napoić się, posilić, popatrzeć trochę na kolorowy tłum "tubylców" i chłonąć atmosferę zabawy i radości, no i dla mnie najważniejsze - patrzeć jak Starszak wraz z tatą odkrywają wspólne zabawy i cele :)




Zdarzały się również momenty, kiedy mój ukochany starszy syn stawał w bezruchu jak zaczarowany i z otwartym otworem gębowym, stał jak ta mumia egipska wpatrzony jak "ciele we wrota malowane" w raj dla łakomczuchów (czytaj Starszaka i Małża), cukropodjadaczy (czytaj jak wcześniej) i słodkopróbowaczy (oczywiście jak wcześniej :)) Na szczęście udało nam się odwieść go od zjedzenia tych słodyczy i skończyło się na oglądaniu. Kolejny cudowny, wspólny dzień...:) Na jutro zaplanowana kolejna, wspaniała wycieczka o której Starszak narazie nic nie wie, ale napewno przyniesie mu ona dużo emocji, ale o tym "cicho sza", do jutra :)

1 komentarz:

  1. Świetne te ptaszory, tam to mają pomysły,no i te cukierasy...

    OdpowiedzUsuń