czwartek, 3 lutego 2011

Będzie dobrze...

Źle mi... i nie chodzi mi o moją nieszczęsną niedyspozycję fizyczną tylko o to, że nie mogę być z moimi chłopakami tak na 100%. Niby jesteśmy razem ale tak naprawdę to jesteśmy obok siebie... Nie mam siły się z nimi bawić, wszystko mnie drażni, przeszkadza... szkoda mi moich Synków za to, że tracą czas z Mamą na czas tak naprawdę bez Mamy. Niby wszystko jest ok, bo leżę sobie, odpoczywam, leczę się przepisanymi przez doktorkę specyfikami, grzeję się herbatką z cytrynką i miodem (robię sobie sama bo Małża nie ma a Starszak za mały na kontakty ze wrzątkiem) a jednocześnie czuję jakby przez palce przeciekały mi ważne chwile... Ból głowy, bóle w klatce piersiowej i ogólne osłabienie (temperatura na poziomie 34 st. to nie żart ani wynik złego działania termometru) skutecznie zniechęcają mnie od wchodzenia do dziecięcego królestwa. Moje Dzieciaki "pasą" się samodzielnie i dają sobie radę, Starszak co jakiś czas zagląda do mojego pokoju ze słowami "tak strasznie mi ciebie żal mamusiu", opiekuje się Dzidziuchem najlepiej jak potrafi a ja mam wyrzuty sumienia... gdyby chociaż Małż był przy mnie... no ale cóż u niego tez mała "depresja", smutek z powodu mojej choroby, żal i złość z bezsilności, świadomość tego, że nic nie może zrobić na odległość... Czyżby dopadło nas przesilenie wiosenne? Oby to było tylko to...
A na zakończenie "promyk słońca" w całym tym moim ponuractwie. Krótki SMS z pytaniem o odebranie Starszaka z przedszkola od zaprzyjaźnionej przedszkolnej mamy... Będzie dobrze... :)

2 komentarze:

  1. A to Cię wzięło bidulko i to tak z nienacka co?, ale antybiotyk Ci dali na grypę? Coś fruwa w tym szczecińskim powietrzu, bo nas też próbuje dorwać! Kuruj się a jak będziesz potrzebowała pomocy przy Starszaku przez weekend to dzwoń, bo z Młodszakiem to raczej nie damy rady;-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo mi jeszcze padło na oskrzela,gardło zainfekowane bakteryjnie, nie wiem jak i skąd ale zwaliło mnie z nóg...:(

    OdpowiedzUsuń