środa, 2 lutego 2011

Grypa...

Leżę... dziś jest już lepiej (po pierwszej dawce antybiotyku)... Grypa zaatakowała z niespodziewaną siłą. Wczorajsze popołudnie i noc zastała mnie nieprzytomną, zlaną zimnym potem, z dreszczami i "trzęsawką" pod dwiema kołdrami i dwoma kocami. Stan nieporównywalny z niczym... na szczęście chłopcy zdrowi (jeszcze?) i oby ten stan trwał niezmiennie... ja sobie jakoś z tym poradzę. Wczoraj nawet "znalazłam" obok siebie kolejnego wspaniałego człowieka, dzięki czemu mój Starszak wrócił z przedszkola do domu bezpiecznie i szybko chociaż bez mojego udziału... Dziękuję J.
A teraz znikam... chorować w spokoju...:)

2 komentarze:

  1. Kuruj się:) Ale czemu na grypę antybiotyk?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo przy okazji okrutne zapalenie gardła i problemy z oskrzelami, czyli niezły "komplecik" :(

    OdpowiedzUsuń