niedziela, 10 kwietnia 2011

W biegu...

Przebiegłam przez ten tydzień wielkim pędem a i weekend był dość szybki i intensywny, więc teraz z czystym sumieniem usiadłam i odpoczywam. Przy odpoczynku postanowiłam "skrobnąć" kilka słów, coby nie było, że całkiem zniknęłam :)

Przyjechaliśmy z Małżem do Polski drogą "troszkę" na około aby pozałatwiać różne ważne sprawy a jednak okazało się, że 15-godzinna podróż nie była potrzebna, zawiedli ludzie i sprzęty na których nam zależało, pozytywne w tej naszej eskapadzie były nie zapomniane widoki za oknem samochodu i to, że Szarańcza nasza kochana przyzwyczajona jest do długotrwałych wojaży i nie sprawiała żadnych problemów, więc podróż długa i męcząca fizycznie na szczęście nie była ciężarem psychicznym. To co wywiozło nas do środkowej Polski okazało się dostępne tuż obok domu, dlatego też po pierwszych nerwach i złości, emocje opadły i w sumie byliśmy wdzięczni losowi, że uchronił nas przed popełnieniem błędu... coś wisiało w powietrzu, jak mówi moja Druga Połowa ale nas ominęło...

Teraz nadrabiam zaległości rodzinno-towarzyskie, cieszę się radością Starszaka ze spotkania z przedszkolnymi kompanami, radością babć, dziadków, cioć i wujków na widok wyrośniętych i wyraźnie odmienionych Chłopaczków, spotykam życzliwych mi ludzi i cieszę się, taką prostą, prawdziwą radością, że SĄ... tak po prostu, "na wyciągnięcie" ręki, nie dzielą nas kilometry i długie godziny a jedynie metry i minuty. Prozaiczna "kawka i ciasteczko" z przyjaciółką jest tym co stanowi wielką, pozytywną wartość, jak nie wiele potrzeba mi do szczęścia... Powróciłam już na dawne domowe tory - porządki, pranie, sprzątanie... świetnie przywołują do rzeczywistości i tylko wieczorami wspominam przepiękną magnolię w ogrodzie u Małża, która według jego słów zdążyła zakwitnąć i już (!) gubi przekwitnięte kwiaty i liście (tak, TAM rośliny żyją zupełnie innym tempem), i tęsknię za JEGO codzienną obecnością... szkoda,że nasze światy istnieją równolegle i tak daleko od siebie jednak póki co nie może być inaczej... godzimy się na to wierząc, że będzie dobrze... musi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz