piątek, 16 września 2011

Mama opiekująca wraca do pracy...

Czeka mnie powrót do pracy. Teraz mam intensywny czas przygotowań do tego wydarzenia. "Troszkę" się obawiam jak to będzie, bo muszę sobie poradzić z rodzicielką samodzielnością (Małż przecież już wkrótce wraca do swoich obowiązków zawodowych, które są bardzo daleko od nas), ze zmianowością godzinową, z pozostawianiem Szarańczy w placówkach (Starszak na szczęście jest już w tym zaprawiony i świetnie sobie radzi z "samotnością" po za domem, tylko teraz będę musiała "walczyć" i radzić sobie dodatkowo z biurokracją, która ogarnęła polskie przedszkola, z sztywno wyliczonym czasem pobytu dziecka na jego terenie i dodatkowymi kosztami w razie przekroczenia deklarowanych godzin, uff... na początku może być ciężko) i pod opieką różnych kochanych i opiekuńczych osób, jednak w większej intensywności czasowej niż do tej pory (Młodszak dosyć dobitnie wyraża swój lęk separacyjny, co powoduje u mnie niesamowite wyrzuty sumienia przed tym, że muszę go zostawić, chociaż wiem, że będzie pod dobrą opieką) w oczekiwaniu na miejsce w innej państwowej placówce, do której do tych czas się nie dostaliśmy ale nadal mamy szansę, więc zaciskami kciuki i czekamy na bardzo ważny telefon, organizując na razie grafik opieki odpowiedni do grafiku w pracy. Długo mnie nie było w zakładzie i teraz biegam, załatwiam, szkolenia, badania, odkurzam firmową garderobę, kompletuję niezbędne przybory, których nie zapewnia pracodawca (bo pewnie już dawno by zbankrutował, na niektórych przedmiotach użytku codziennego ale to niestety temat na osobną notatkę i może kiedyś się o nią pokuszę). Będę mamą biegającą, ominie mnie wiele wspaniałych chwil w życiu moich Chłopaków, już wiem, że odpuszczę trochę obowiązkom domowym (teraz robię wszystko to co mogę "na zapas", ale na szczęście podchodzę mocno liberalnie do tego, co w domu musi być zrobione a co nie... czasami wiem, że trzeba "przymknąć" oko na kurz i niewielki bałagan, taki który to jeszcze nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, a skupić się na czasie z dziećmi, który teraz będzie "towarem" deficytowym), stanę "na głowie" aby nasz wspólny czas był intensywny, emocjonalny, radosny i bardzo rodzinny, postawię na "jakość" jeśli nie mogę pójść w "ilość", będę starała się dać wszystko to co dawałam do tych czas tylko w inny sposób, ponownie nauczę się łączyć pracę zawodową z życiem rodzinnym. I boję się trochę i cieszę się bardzo, na szczęście otaczają mnie życzliwi ludzie i myślę, że dzięki ich obecności dam sobie radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz