wtorek, 13 lipca 2010

Błogie lenistwo...

Łooo, matko...obudziliśmy się dzisiaj o 8! Od dłuższego już czasu taka godzina to nie osiągalny punkt rozpoczynającego się dnia, zazwyczaj Dzidziuch radośnie obwieszcza mnie i wszystkim wokoło, że on już oczka otworzył i pora wstawać, tak jakoś o 5.30, więc dzisiaj, jak spojrzałam na zegarek to nie uwierzyłam i musiałam rzucić na niego okiem jeszcze ze trzy razy...i okazało się, że się nie popsuł...:) Ale skłamałabym, gdybym stwierdziła, że nie wiem jak się tak długo śpi...wiem, ale tylko wtedy kiedy mój kochany Małż ma dzień wolny i zabierze obudzone wczesnym porankiem Pisklaki do innego pokoju, przykryje mnie ciepłym kocem bądź puszystą kołderką zamknie drzwi na "cztery spusty" a sypialnia na powrót staje się twierdzą snu a ja spokojnie wracam w objęcia Morfeusza...hmm...znacie to cudowne uczucie, kiedy bezpieczeństwo nieletnich na najwyższym poziomie nie spędza snu z powiek i można się błogo oddać porannemu lenistwu. No i jak dodam do tego fakt, że po otwarciu wyspanych oczek, jeszcze spod przymkniętych powiek widzę przy łóżku talerz ze świeżutkimi bułeczkami a nozdża radośnie łaskocze aromatyczna kawa to mogę tylko napisać, że mój Małż jest wspaniałym drugim połówkiem i potrafi mi dać ,tak bardzo potrzebny dla zdrowia psychicznego, czas na "regenerację", czasami zmęczonej obowiązkami, mamy dwóch wspaniałych urwisów:)
I jeszcze ten poranny widok...bezcenny:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz