poniedziałek, 12 lipca 2010

Niebo nad Holandią płacze...

Ośka przywiozła deszcz!!! No nie, żebym tak na co dzień za nim szczególnie przepadała ale po trzech tygodniach cudownego upału (z dwiema małymi przerwami na kapuśniaczek i burzę, które jednak nie zmieniły temperatury) nawet dla mnie, która uwielbia nadmiar słońca to wspaniałe poczuć tę wilgoć i szczególny zapach w powietrzu :) No cóż, z O. nie specjalnie się teraz na zwiedzamy, ale tutaj dość szybko pogoda się zmienia, więc liczę, że upały po prostu chciały dać nam chwilkę wytchnienia i wrócą tak samo szybko jak zniknęły dzisiejszego poranka.
W osobie O. Starszak odnalazł wspaniałego kompana do zabawy, Dzidziuch i my z Małżem wspaniałą opiekunkę, więc pierwsze dni jej pobytu tutaj można zaliczyć do intensywnych i radosnych...wczorajszy dzień upłynął na kąpaniu, tańczeniu i radosnemu oczekiwaniu....
A teraz już wiemy, że pomimo wspaniałego dopingu, angażującego mieszkańców i nas również (oczywiście)"nasza" drużyna przegrała mecz o Mistrzostwo Świata :( No i co...drugie miejsce to nie puchar, to tylko, a może aż srebrny medal, gorycz porażki zaangażowanych sportowców i ich kibiców, jakoś tak smutno mi z tego powodu no i niebo nad Holandią dziś płacze...
Wczoraj w nocy feria barw na niebie, huk fajerwerkowych wystrzałów i jakaś taka przejmująca cisza w powietrzu...smutni, pomarańczowi ludzie...zniknęła radość...ale tylko na chwilę bo Holendrzy to jednak pogodny naród i teraz będą po prostu się cieszyć tym co piłkarze osiągnęli...bo drugie miejsce to przecież też sukces (niechże tylko pomyślą o tym polscy zawodnicy i kibice) czym by dla naszego narodu było Wice mistrzostwo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz