czwartek, 8 lipca 2010

Bukiet róż po holendersku...


Jestem...na momencik, bo mój ukochany Małż zajął się "na chwilkę" chłopcami, a ja zajrzałam tutaj żeby popełnić malutki wpis i znowu zniknąć. Obiecywałam sobie ( i wam szanowni czytacze - bo żyję w nadziei, że jednak takowi istnieją),że będę dokładnie i co najważniejsze systematycznie (!!!) opisywać pobyt a tutaj taka przerwa :( No nic, choćbym chciała nie dałam rady...Dzidziuch gorączkował, był marudny, płaczliwy i takie tam, więc ja byłam z nim a nie tutaj. A dzisiaj już troszkę lepiej, byliśmy nawet na małym spacerku, wróciły upały i "zajęłam"się kwiatkami... To taka "tutejsza" wariacja na temat kwiatów w wazonie...bardzo mi się spodobała ta wersja, kiedy tak zaglądałam do sąsiedzkich okien (pisałam już wcześniej o tej mojej, nowej "obsesji" :)) i postanowiłam dostosować do siebie ten "bukiecik". Poza tym u Dzidziucha


zauważyłam zawiązki nowego uzębienia, więc liczę na kilka dni spokoju, bo tak jakoś między jednym a drugim wyrzynaniem, przerwa oznacza zastój w emocjach boląco -płaczących dlatego na pewno jutro znowu ruszymy "na miasto" i będzie co opisywać... a tak na razie to zamknęłam tylko te róże w wazonie, zrobiłam obiadek dla siebie, Małża (podoba mu się to coraz bardziej i mówi, że wcale nie jest taki pewien mojego powrotu do Polski we wrześniu:)) i małych Stonek, więc teraz zasłużenie odpoczywam i chłonę rodzinną atmosferę...no tak a propos rodziny...rodzina nam się powiększy :) - taki niewinny żarcik- i to już w najbliższą sobotę...przyjeżdża do nas na 3 tygodnie ciocia O. Starszak zachwycony, Dzidziuch nieświadomy, my zadowoleni...im nas więcej tym lepiej.
No i mały "newsik" dla cioci M. - jedziemy do P!!! w następny weekend, hotel zarezerwowany (niestety nie ten, który Ci pokazywałam, bo nie miał wolnych pokoi na nasz termin, ale to nic), przewodnik czytany nad wyraz intensywnie, walizka spakowana (no nie, przesadzam - ale już wiem mniej więcej co zabiorę), pomysł na zwiedzanie jest, no i jeszcze to, że będzie z nami O. więc mamy z Małżem chrapkę na jeden (będą aż dwa noclegi !!!) romantyczny wieczór bez Pisklaków...
Wszystkim innym, nie wtajemniczonym czytaczom pochwalę się po powrocie a teraz znikam...do ponownego zobaczenia - poczytania :
)


1 komentarz:

  1. Udanego i owocnego wyjazdu!!! Owocnego w sensie zwiedzania oczywiście;-)

    OdpowiedzUsuń