poniedziałek, 25 lipca 2011

Cd niespodzianek, a raczej przypomnienie jednej...

W sobotę, przed "wycieczką" i zakupami, Małż zrobił mi niesamowitą niespodziankę. Poza tym, że obudziwszy się z samego rana (przyzwyczajenie ze powszedniego wstawania do pracy przed 5 rano), zabrał Dzidziucha z sypialni, zajął się nim, poszedł na rynek po zakupy ("przywilej" kupowania prosto od rolników ma w naszym miasteczku miejsce wyłącznie w soboty i wtorki), obudził mnie śniadankiem, kawą i... przepięknym bukietem róż w dwóch kolorach. Cieszę się nimi, patrzę jak się rozwijają, jak pięknieją i tak zwyczajnie się nimi zachwycam. Tym bardziej, że dostałam je bez tzw. okazji co cieszy mnie najbardziej. Małe dowody miłości po 13 latach w związku... jak dla mnie nie wiele rzeczy jest piękniejszych.

1 komentarz: