wtorek, 23 sierpnia 2011

8 rok...

Dostałam od Małża przepiękny, przeogromny bukiet lili. Rozwijają się powoli, otwierają się wypuszczając słodki zapach na całe domostwo. Czekam aż pełen bukiet rozkwitnie, aż wszystkie pąki pękną i przeobrażą się z przepięknej, soczystej zieleni w cudowną, czystą, biel. Liczę powoli ukazujące się środki kwiatów i wdycham niesamowitą woń, która dosłownie wwierca się we mnie (uwielbiam pachnące kwiaty i Małż o tym doskonale wie). Przechodzę obok wazonu i podziwiam, uwieczniam na zdjęciach (a raczej staram się to robić) i zastanawiam się jak długo będę mogła cieszyć się z ich istnienia. A dlaczego są one w moim życiu? Ponieważ celebrujemy kolejny wspólny rok. Kolejną rocznicę przyrzeczenia danego sobie w otoczeniu rodziny i przyjaciół. I w sumie nie mam więcej słów, które chciałabym tutaj dzisiaj umieścić, uciekam w objęcia mojego ukochanego Małża i oddaję się we wspólne wspomnienia w otoczeniu Szarańczy, otuleni zapachem kwiatów. Jak bardzo żałuję, że nie mogę go tutaj zamieścić, to byłaby pamiątka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz