sobota, 20 sierpnia 2011

Skwarka...

Byliśmy dzisiaj cały dzień nad morzem. Na plaży, w pełnym słońcu, z (niestety) zimnym wiatrem od wody. Ale to nic. Najwspanialszy z mężów, czyli mój własny i osobisty Małż, poświęcił trochę swojej siły i czasu na wybudowanie dla mnie "grajdołka", w którym to mogłabym przycupnąć na kąpiel słoneczną bez konieczności zmagania się z wiatrem. Udało się wyśmienicie. Zaległam więc w przecudnym "grajdole" wraz z moim starszym dziecięciem, które po niedługim czasie zapadło w objęcia Morfeusza, a ja "przepadłam" i grzałam swoje, niedogrzane tego lata, ciało. Teraz wyglądam jak mocno nagrzana skwarka, czyli jest dobrze (wg. mojej, niekoniecznie obiektywnej, skali), nawilżam "podsmażoną" skórę i tak naprawdę cieszę się z dnia spędzonego z moimi chłopcami. Dzidziuch ganiał do wody z konewką, radośnie naśladując poczynania Starszaka, rozwalał piaskowe babki czym tylko popadnie, zbierał muszelki i świetnie się bawił. Starszak brodził nogami po wodzie, nosił wodę w wiaderku, budował babki i zamki z piasku, przekopywał się przez plażę w celu odkrycia innych form życia, tworzył swoje własne fortyfikacje i "grajdołki" osobiste, w których namiętnie się mościł i wylegiwał, aż w końcu padł "umęczony" swoją własną aktywnością. A ponad to obydwaj pochłaniali niezliczone ilości prowiantu, o który na szczęście zadbali przewidujący rodzice, wypijali hektolitry napojów, zaczepiali, ganiali, sypali piaskiem (na szczęście w sposób mocno bezpieczny i nie doszło do żadnych "incydentów"), byli uśmiechnięci i pogodni. Coś cudownego.
Po powrocie cała towarzysząca nam odzież trafiła do pralki a nasza czwórka, w kolejności od najmłodszego do najstarszego, pod niezbędny, letni prysznic, bowiem piasek był wszędzie (i to dosłownie, bez zagłębiania się w szczegóły) a ciała należało schłodzić. Mój starszy potomek, kiedy to już po na mydleniu i spłukaniu całego ciałka, oddawał się błogiemu leżeniu w wodzie z pachnącą pianką, wyszeptał tylko "Ale luksus!". Idealne podsumowanie tej chwili :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz